sobota, 10 listopada 2012

Polowanko na jelenia :)

- Jako kontroler zapasów i taktyk stwierdzam: Musimy iść na polowanie!
- Ile mamy mięsa? - zapytała Shadow
- Jakieś 2 kilo. Dziczyzna.
- No to będzie to mięsko dla małego, a reszta pójdzie na polowanie.
- Mhm.
- Przygotuj plan obławy.
- Jasne.
 Witajcie. Jeżeli chcecie zabłądzić w korytarzach przygód, to zacznijcie od tego przedsionka.


Jelenie są duże i silne. Mają twarde kopyta, które rozwalą czaszkę nieuważnemu wilkowi. No i szybko uciekają. Wprawdzie my, wilki, możemy biegać cały dzień z prędkością 60km/h, ale nie wolno nam opuszczać watahy, zwłaszcza szczeniąt. Dlatego musimy organizować obławę, która by uniemożliwiła osaczonemu uciec. Jednocześnie trzeba szybko go zabić. 
  Jestem taktykiem i to ja głównie organizuję wypady. Equest dobierał sposób pułapki i wilki do polowania. Niedawno odbyła się rozmowa między nim a mną.
- Amino.
- Tak?
- Wiem, co zrobimy.
- No co?
- Przede wszystkim musimy otoczyć jelenia z dwóch stron. będzie uciekał ku polanie. Tam, za tymi głazami, ukryją się 2 wilki. I skoczą na tego jelenia.
- Świetny pomysł.- Spojrzałem na niego z podziwem - Zamiast od razu ruszyć grupą i biegać 2 godziny, to 20 minutowe polowanie.
- Tak.
- Wystarczy, że do przestraszenia użyjemy Mnie i Sashę. Będziecie go tylko gonić no i tyle. Nie wybrałem Tobika, bo pomyślałem, że jeleń, który by zgłupiał, mógłby ruszyć na niego lub Sash.
- Rozumiem.
- A przy skałach będą Shadow i Ty.
- Specjalnie?
- Ze co?
- Nic, nic...
- Bo jesteście najsilniejsi - spojrzałem na niego bacznym wzrokiem. Umiem czytać myśli z gestów i słów.
- YYy, no dzięki...
- Spokojnie, myślę, że wszystko będzie ok.
Speszył się. No cóż, miłość ty nie byle jaka błahostka.
 Odszedł, szukając Shad i Sash. Wszystko będzie dobrze, dzisiaj na polanie zjemy smaczne mięsko.



 1 dzień później



 Przygotowaliśmy się do obławy. Byliśmy niespokojni i głodni. 
 Wszyscy byli na swoich stanowiskach.
 Zaczynamy!
Zawyłem do słońca (co mi dodało sił) i zaczęliśmy polowanie. Jeleń był spory, ale nie był największy. słusznie się przestraszył. 
Sasha osłaniała lewą flankę, ja prawą. Nie mógł uciec. I nagle! 
 Nie wiedzieć czemu, na drodze było wywalone drzewo. Było akurat po stronie Sash. Jeleń zwrócił się w lewo. "No nie, musimy go mieć!". I teraz zdarzyło się, to co mogło się zakończyć opuszczeniem jednego ze członków stada.
  Gdy śmierdzący zwierzak skręcił, miał przed sobą krzaki. opuścił poroża i sforsował krzaki. Ale w krzakach był mój lodowy przyjaciel, Tobiasz. Wzięty na poroże, zszokowany. Nie dziwiłem mu się.
 - Tobik, trzymaj się!
- P-próbuję - piskliwy głosik odezwał się. Jeleń, który przyjął pasażera na gapę, zakwiczał.



Nagle, niewiadomo skąd, wyskoczył Equest. Złapał jelonka z szyję i skręcił mu kark. Tobik zeskoczył ze czworonoga i odetchnął w ulgą. Spytałem się Equesta:
 - Jakim cudem zdążyłeś dobiec ze skał tutaj?
 - Przed chwilą zobaczyłem pień i wszystko zrozumiałem.Przybiegłem tutaj i reszta wiadoma.
 - A Shadow?
 - Tutaj też jest - Wyskoczyła z krzaków - Kochany, nic Ci nie jest? - Zwróciła się (oczywiście :D ) do Tobika.
 - N-nic...
- Wróćmy na polanę. Tam się najemy.
- Ok.
Zjedliśmy pysznego jelonka (Tobik nic nie chciał tknąć) w wesołej atmosferze. Uspokoiłem Sashę, która osądzała się o spartolenie obławy i płakała (" Gdyby nie Equest, mogłabym zabić Tobika!"). Siedziała pod drzewem. Zabrałem kawał mięsa i podszedłem do sosny.
- Spokojnie, Sash, nie płacz
- A-ale jak? To przez mnie obława się nie udała! - zwiesiła głowę
- To przez to drzewo, Sash, nie obwiniaj siebie za siły natury.
Uspokoiło ją trochę.
- No ale równie dobrze mogłabym nie wziąć udziału w polowaniu- chlipnęła
- Jak by to wyglądało? Ja sam zapierniczający za tym śmierdzielem?
Lekko się uśmiechnęła.
- No to by dziwnie wyglądało..
- Więc jedz - podsunąłem jej soczysty kawał czegoś, co 3 godziny temu biegało.
Zjadła. Oblizała się .
- Dzięki.
- Nie ma za co. Musisz coś jeść.
- Taak. A czemu Tobiasz nie je?
- Zgadnij. - Uśmiechnąłem się.
-Ahh..
Mały podbiegł do nas.
- Amino, jak to jest spać pod gołym niebem? - Zapytał mnie
- Fajnie. Przede wszystkim otrzymujesz więcej powietrza.
Zwinął się w kłębek koło mnie i zaczął chrapać.
- Szczenięta są takie... - wykrztusiła
- Dziwne?
- Nie. Słodkie.
-Taak. Później dorastają i stają się wilkami. Potem rodzą inne szczenięta. Zawsze fascynowało mnie te koło losu.
- Mhm?
- Niektóre z nich wyrastają na słynnych bohaterów. Weźmy na przykład Jana de Bigosa.
- Nie słyszałam o nim.
- Gdy Turcy atakowali Wiedeń, stolicę Austrii, ten wilk wskazał drogę polskim wojskom.
- I?
- I Polacy zaatakowali husarią i rozgromili te wojska. Usłyszałem to od innego wilka.
- Hmm...
- W Meksyku
- Co w Meksyku?
- W Meksyku usłyszałem to od innego wilka. Ok, idę do jaskini spać. Zabieram małego. Aha, jeżeli kiedykolwiek usłyszę, że się obwiniasz, wrzucę Cie do jeziora. Jasne?
- Tak - Parsknęła
- Dobranoc


-------------------------------------------------------
Ho ho ho... Obrazek (ten na górze) Tylko i wyłącznie mój. :D Parę minut roboty w paincie.

I jak się podoba? Jak chcecie, to mogę zmienić wypowiedzi swoich wilków.

3 komentarze:

  1. Świetne opowiadanie, chociaż w niektórych momentach pogubiłam się kto co mówi...
    Pozdro!

    Shadow

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, i dzięki za miłe słowa o mnie ;)

    Equ

    OdpowiedzUsuń