Spacerowałam wolnym krokiem, szłam wzdłuż rzeki, a mój wzrok był skierowany gdzieś w dal. Stawiała łapę za łapą, poruszając się z gracją. Wiatr mierzwił jej delikatnie futro. Uśmiechnęła się lekko ciesząc tą chwilą. Uwielbiała takie momenty w swoim życiu, cisza, spokój i nic nie było jej winą. Cały czas myślałam o wpadce podczas polowania. Chociaż miałam tego nierozapamiętywać, nie potrafiłam. Sutomatycznie spochmurniałam, a moje oczy zmieniły kolor na zielono-szary. W którymś momencie przystanęłam i weszłam do rzeki. Spojrzałam w taflę wody. Zauważyłam tam swoje odbicie, małą, delikatną waderę, która nie nadaje się do robienia większości rzeczy. Westchnęłam cicho wpatrzona w swój mizerny obraz. Odgarnęłam łapą grzywkę, która niesfornie opadła mi na oczy.
-"...Jest taki dzień
I każdy tak ma
Że czasem jest źle
Że jakoś nie tak
A potem jest noc
I znowu jest dzień
I uwierz mi, że
Uśmiechniesz znów się.." -zanuciłam cicho, a mój głos poniosło w dół rzeki. Lubiłam śpiewać, to poprawiało mi nastrój. Nauczył ją tego pewien wilk, którego spotkała podczas swojej tułaczki. Uśmiechnęła się na wspomnienie o Harrym. Podniosłam łapę i chlapnęłam wodą na przelatującego obok owada. Zachichotałam dźwięcznie i wyszłam z rzeki. Łapy totalnie mi odmarzły Dygotałam z zimna.. Zwinęłam się w kłębek na brzegu i niespodziewanie odpłynęłam w krainę snów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz